ziono go w ideale «demokracyi szlacheckiej», złączonym ściśle z bałwochwalczem uwielbieniem przeszłości i swojszczyzny.
Kraszewski, z usposobienia swego Ignacy do kierunków pośrednich, stał się najgorliwszym i najwymowniejszym rzecznikiem tego ideału. Szlachta, której poprzednio wcale nie szczędził, wystąpiła teraz w jego powieściach jako przedstawicielka szlachetnych, lub przynajmniej dobrych poczciwych instynktów nietylko w stosunkach wzajemnych względem siebie, ale nawet w stosunku do chłopów, zostających na Litwie i Rusi w poddaństwie. Ten, co w «Historyi Sawki» i w «Ulanie» tak dobitnie dał poznać ohydę poddaństwa, teraz poczytywał ucisk chłopów za rzecz wyjątkową; a poddaństwo wystawił w «Ładowej pieczarze» (1852) jako wzór patryarchalnego bytu, w którym dziedzic dba o włościan, jak o dziatki własne.
Oczywiście nie mogło zacne z gruntu serce Kraszewskiego pozostać długo w tem złudzeniu, że położenie chłopa u nas niewiele pozostawia do życzenia; tak, be gdy w początkach panowania cesarza Aleksandra II z inicyatywy rządu obradować poczęto nad kwestyą włościańską, autor «Ulany» nie zaniedbał powrócić do dawniejszych swoich na nią poglądów i w «Historyi kołka w płocie» (1860) dowcipnie często, a co ważniejsza, z wielkiem uczuciem odmalował skutki poddaństwa, fatalne same w sobie, chociażby nawet dobra wola dziedziców w niczem się do ich pogorszenia nie przyczyniała. W każdym jednak razie, umiarkowanie naszego autora w tem się objawiło, że podając memoryał w kwestyi włościańskiej do komitetu żytomirskiego, (r. 1858) nieżądał całkowitego uwłaszczenia, lecz poprzestawał na bardzo skromnej pół-reformie.
Gorąca sympatya dla szlachty nie przeszkadzała Kraszewskiemu wytykać jej wad poszczególnych, nie przemieniała się w bezwzględną idealizacyę, lecz kazała mu stawać w jej obronie jako stanu, kiedy chodziło o stosunek do arystokracyi, lub też do oficyalistów. Poprzednio powieściopisarz nasz krytycznie patrzył na wszystko i wszystkich, a więc zarówno na panów, na szlachtę, jak i na ekonomów czy rządców; teraz lubił przeciwstawiać zimną wyniosłą grzeczność, zcudzoziemczenie i skarlenie rodów arystokratycznych poczciwemu sercu, zdolności do ofiar i poświęceń, do cichych cierpień szlachty średnio-zamożnej.
Najlepiej, najświetniej dokonał tego w dwóch mianowicie powieściach: w «Komedyantach» (1851) i w «Dwóch światach» (1854). Szlachta, ówczesnem zdaniem Kraszewskiego, przechowała najlepiej ideały życia narodowego i płonęła miłością dla wszystkiego, co swoje i swojskie, a ta jej miłość okupywała błędy i wady nieodłączne od natury ludzkiej. Tej względności nie okazywał wtedy względem rządców i ekonomów, których wogóle przedstawiał jako samolubów i groszorobów, ciągnących dochód nieprawy zarówno z dziedzica, jak i z biednego chłopa; jedynie w niższej kategoryi oficyalistów dopatrywał cennych zalet («Stary sługa» 1851). Zamiłowanie swojszczyzny i uwielbienie dla niej popchnęło Kraszewskiego do potępienia cywilizacyi zachodniej, a w szczególności jednego z jej objawów – przemysłu fabrycznego. W ówczesnem przekonaniu naszego pisarza. Zachód był zepsuty i zgniły; miał cześć tylko dla mamony, a wzgardził uczuciem, prawdą i sprawiedliwością; czerstwą, zdrową naturę miały jeno narody słowiańskie, które przechowały prostotę, szczerość, dobroć serca; to też do świata słowiańskiego przyszłość należy; nie potrzebuje on wcale nic przejmować od Zachodu. Myśli takie znajdujemy już w «Ładowej pieczarze»; ale najszerzej, najszczegółowiej, z największym zapałem przeprowadzone widzimy w «Metamorfozach»
(1858).
Przeciwko przemysłowi fabrycznemu w szczególności wymierzone zostało studyum powieściowe p. t. «Choroby wieku» (1857), gdzie autor zamierzył dobitnie wystawić, że rachunkowość wyziębia serce, prawidłowość w urządzeniu całego trybu życia zabija piękno, a zajęcie się wytwórczością przemysłową gasi ducha, zaciera i wypacza charakter narodowy, grożąc mu zżydowszczeniem. Niewątpliwie Kraszewski wywody te swoje podawał w najlepszej myśli, ostrzegając przed całkowitem pogrążeniem się w materyalizmie życiowym; ale zrobił to jednostronnie, nie rozważywszy i nie wyłuszczynszy dokładnie zarówno dobrych, jak złych stron ruchu przemysłowego. Ponieważ zaś ten wówczas stawiał u nas pierwsze dopiero większe kroki, głos jego nie był bardzo odpowiedni; utwór jego powieściowy nie opierał się na faktach, ale na dowolnych przypuszczeniach; nie mógł on wprawdzie przeciwdziałać roz-
Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/91
Ta strona została przepisana.