psychologia niemocy twórczej człowieka, w którego zbyt wcześnie wmówiono nadzwyczajne talenty.
Pierwszy z naszych pisarzy doczekał się Kraszewski publicznego narodowego uczczenia na wielką, do owego czasu nigdy nie widzianą skalę, przez wspaniały obchód jubileuszowy w Krakowie r. 1879. Obchód ten był wyrazem wezbranych uczuć wdzięczności dla twórcy, co pięćdziesięcioletnią niezmordowaną pracą zachęcał i pobudzał do czytania i pisania, co słowem i przykładem uczył cenić wysoko życie duchowe; a wytrwałością wskazywał drogę innym do pożytecznej dla narodu działalności.
Kilka lat zaledwie upłynęło od tych świetnych dni, a jubilat znalazł się na ławie oskarżonych przed najwyższym trybunałem niemieckim, jako mniemany zdrajca tajemnic państwowych.
Presya rządu niemieckiego, a mianowicie potężnego jeszcze natenczas księcia Bismarka, dążącego do zgnębienia żywiołu polskiego w Prusiech, sprawiła, że Kraszewski został skazany na kilkoletnie więzienie w twierdzy magdeburskiej. Gdy go po póltorarocznem ciężkiem odosobnieniu, za staraniem wpływowych osób i złożeniem wysokiej kaucyi wypuszczono czasowo dla poratowania zdrowia, niedługo już mógł się cieszyć odzyskana swobodą. Trzęsienie ziemi w San Remo, dokąd się udał dla wypoczynku, rozstroiło skołatany organizm; przewieziony do Genewy, niebawem zakończył byt ziemski 19 marca 1887 roku. Zwłoki sprowadzono do Krakowa i z wielką wspaniałością pochowano na Skałce w grobie zasłużonych.
Jeżeli komu, to Kraszewskiemu miejsce to słusznie się należało. Nie należał on do grona takich geniuszów, jak Mickiewicz, ani do takich genialnych talentów, jak Słowacki i Krasiński, lecz był niezmordowanym siewcą szlachetnych uczuć i podniosłych dążności, był nadzwyczajnym na wieki całe zdarzającym się przykładem pracownika płodnego na niwie oświaty, był twórcą dusz nie wielkich wprawdzie, nie zdumiewających pod jakimkolwiek względem, złym czy dobrym, ale tych dusz pośrednich, których w każdem społeczeństwie jest najwięcej, w których zaraz tem społeczeństwo to najlepiej poznawać się może, t. j. uświadamiać sobie swoje zalety i słabości.
Można zarzucać Kraszewskiemu chwiejność przekonań w ciągu długoletniego jego zawodu; można mieć żal do niego, że w pewnych nader ważnych chwilach życia społecznego nie potrafił zużytkować swojej popularności na rzecz rozumnego pokierowania doniosłemi sprawami; lecz niepodobna go obwinić, iżby kiedykolwiek świadomie mówił lub czynił wbrew swemu przekonaniu dla schlebiania tylko jakimś nastrojom lub tembardziej interesom niepodobna wytknąć ani razu dążności nieszlachetnej.
Z drugiej strony, jako artyście, da się Kraszewskiemu zrobić zarzut nie jeden, przedewszystkiem zaś brak wykończenia, brak starania o to, by podjęty temat został ze wszelką możliwą doskonałością obrobiony, jako rzetelne dzieło sztuki. Lecz i tutaj nie należy tracić z uwagi faktu, że artyści wogóle winni być oceniani nie z tego, czego nie dokonali, lecz tylko z tego, co spełnili. Kraszewski nie chciał przebywać w zaczarowanym pałacu sztuki, lecz schodził zawsze na padół ziemski, przypatrywał się jego doli i niedoli, chciał, o ile to było w jego mocy, umniejszyć ilość smutków i przyczynić się do zapewnienia choćby drobnej cząstki szczęścia za pośrednictwem słowa dobrego, zacnego i rozsądnego. Nie przemawiał do samych wybrańców ducha, lecz do mas jak najszerszych; wybierał tematy nie wyjątkowe, zrozumiałe dla pewnej tylko grupy ludzi, ale takie, które odgłos powszechny znaleźć mogły trzymał palec na tętnie społecznem i w miarę potrzeby nauczał, karcił lub pocieszał.
Pisarzem był niejako z urodzenia, wyrażał się żywo, przystępnie, zrozumiale, a że mówił o tem zazwyczaj, co wszystkich obchodziło, i mówił z uczuciem, słowa jego znajdowały szczery odgłos w duszach i budziły dla niego miłość i szacunek. Pod wielu względami wpływ Kraszewskiego w XIX wieku da się porównać z wpływem Krasickiego w XVIII; obaj wielbili zdrowy rozsądek, obaj pisali przystępnic; ale pierwszy miał znacznie więcej wyobraźni i uczucia i dlatego wpływ jego jest donioślejszy.