cji sejm postulatowy. Oba te patenty nie weszły w życie. Wskrzesił je Franciszek I[1] który podzielił społeczeństwo na cztery stany: duchowieństwo, magnatów, rycerstwo i mieszczan królewskich, których reprezentował tylko Lwów. Ciałem przeznaczonem do wykonywania woli monarszej był Wydział stanowy, któremu, zarówno jak sejmowi przewodniczył prezydent gubernjum. Sejm nie miał prawa wnosić i uchwalać żadnych praw, obowiązany był tylko spełniać rozkazy cesarskie, wolno mu było wszakże zanosić modły do tronu, prosić o to — jak go trafnie określił Smolka — czego krajowi nigdy nie dawano i dziękować za to, co wprawdzie dawano, o co jednak kraj nie prosił i co mu się na nic nie mogło przydać[2].
Włościanie galicyjscy otrzymali od rządu nie tyle, ile należało im się słusznie i ile żądali, ale otrzymali coś, co im zmniejszało ciężar życia i obiecywało zupełne jego zrzucenie. Zaczęli więc uważać się za «cesarskich» i nie pragnęli wcale powrotu rządów polskich[3]. Pomagała im
- ↑ Taką czuł odrazę do wyrazu konstytucja, że gdy jego lekarz przyboczny w rozmowie wyraził się, że cesarz ma «silną konstytucję», ten odrzekł oburzony: «Panie Stifft, tego słowa nie chcę od pana słyszeć. Mów pan, że mam wytrwałą naturę, albo — dobrą kompleksję, ale żadnej konstytucji nie mam i nigdy jej mieć nie będę» (Łoziński. Szkice, 17).
- ↑ Dziennik 1848—9 r. Warszawa 1913 — w mowie sejmowej 17 sierpnia 1848 r.
- ↑ K. Borkowski, uczestnik wyprawy Zaliwskiego opowiada (Pamiętnik historyczny w wyprawie partyzanckiej, wyd. 2. Lipsk 1863, s. 49): «Gdy zapytałem (żołnierzy), czy jesteście Polacy? — «Nie — odpowiedział jeden po polsku — jesteśmy z Galicji, kraju cisarskiego». — A Galicjanie czyż nie są Po-