jecki[1] — była to nowa relikwja, którą prawi krajowcy egzorcyzowali szatana obskurantyzmu i niewoli; każdy emisarjusz wleczony do kopalń lub rozpinany na krzyżu, tego samego dnia zmartwychwstawał jak groźny upiór, obiegał wioski i miasta, spędzał sen z powiek rodaków, przerażał ranami swych piersi, krwią męczeńską na sercach piętno zemsty wyciskał, sypał dokoła nieugaszony żar żądzy do boju, cień wiecznego postrachu dla ciemięzców, nadziei i siły dla uciśnionych, pierwszym wydzwaniał tajemniczy hymn zatraty, drugich kołysał pieśnią wybawienia». Jeśli zważymy, że te podniecające pisma, zaprawione zwykle radykalizmem społecznym, przedostawały się do inteligencji galicyjskiej, a z niej przesiąkały do ludu, że miejscowi i przysyłani emisarjusze rozpalali go agitacją bezpośrednią, to zrozumiemy łatwo, że on nietylko poczuł w sobie chęć i prawo do buntu, ale łatwo poddał się zdradnemu i nikczemnemu podburzaniu organów rządu austrjackiego, który wobec chłopów odgrywał komedję ich obrońców od tyranji panów. Roznosiciele haseł rewolucyjnych odsłaniali jego przewrotność, ale do ciemnych dusz chłopstwa łatwiej przenikały słowa nienawiści do panów, niż ostrzeżenia przeciw złej woli monarchy, którego ona uważała za swego patrona. «Panowie nigdy nie zniosą pańszczyzny — mówiła odezwa krążąca w Rzeszowskiem — nie zniesie jej również cesarz. Co niemca, siedzącego w Wiedniu, może obchodzić los chłopa polskiego? Tylko od Boga
- ↑ «Rewolucjoniści i stronnictwa wsteczne». Wizerunki polityczne dziejów państwa polskiego, wyd. L. Zienkowicza. Lipsk 1865, III s. 57.