Demokratyczne, zaledwie w 13 lat po tem doświadczeniu, uniesione gorączką patrjotyczną, zbłąkane błędnemi doniesieniami z kraju i uwiedzione bujną fantazją najwymowniejszego ze swych członków, L. Mierosławskiego, odważyło się na hazard jeszcze niebezpieczniejszy, na wywołanie rewolucji zbrojnej w trzech zaborach i wypowiedzenie wojny Rosji, Austrji i Prusom. Wysłano emisarjuszów, którzy mieli zbuntować ludność ujarzmioną, bezbronną, zubożałą i pognębioną i przygotować wybuch na 21 lutego 1846 r. Naczelne dowództwo w tej kampanji miał objąć Mierosławski, a delegaci z trzech zaborów — utworzyć rząd narodowy. Za główne ognisko działań obrano Kraków. Plan opierał się na tej rachubie, że lud wiejski, zachęcony usamowolnieniem i uwłaszczeniem, ruszy się całą masą i że urlopnicy wojskowi, a nawet żołnierze-Polacy w służbie czynnej pospieszą do szeregów powstańczych, że z rozmaitych żywiołów stworzy się szybko bitna armja. Rachuba ta składała się z samych złudzeń, ale największem między niemi było to, że «wystarczało przeżegnać się, czapkę na lewe ucho nacisnąć, chwycić oburącz kosę i krzyknąć: Hej, wiara, w imię Matki Najświętszej Częstochowskiej, hura na Niemca, hura na Moskala!» — a chłopstwo rzuci się do boju. «Pewnikiem, na którym opierano przedsięwzięcie —
drugim, musi zapłacić podług najsprawiedliwszej wartości — i to tylko tę część może kupić, która jest zbyteczną właścicielowi i ciężarem dla niego, ażeby ją znowu przedał tym, co nie mają własności, a przeto zrobił współobywatelami i do równych praw przypuścił». K. Borkowski, Pamiętnik, s. 32.