Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie II (1928).djvu/065

Ta strona została uwierzytelniona.

dziki, wyrodnie srogi, kamiennie zimny, na najbardziej wzruszające błagania bezwrażliwy, nadawał się doskonale do tego przeznaczenia, do którego uwolniła go z więzienia i użyła łotrowska administracja. Poza nim stał w masce stróża spokoju i bezpieczeństwa, naczelny reżyser i zarazem rozradowany widz potwornej tragikomedji, urzędnik z padalczą duszą, która w rozmaitych odmianach ożywiała biurokrację austrjacką w Galicji, starosta tarnowski, Breinl. Miał on przemówić do Szeli w tych słowach: «Daję ci pełnomocnictwo zrobienia w swej okolicy wszystkiego, co ci będzie się podobało. Zważ tylko, czem jesteś. Arcyksiążę (namiestnik) jest pierwszym a ty drugim w Galicji. Masz zupełną władzę. Przez 24 godziny możesz mordować i zabijać szlachtę». Zachęcony tą nominacją Szela podniósł się jeszcze wyżej i często powtarzał: «Znam tylko Pana Boga w niebie, cesarza w Wiedniu i siebie na ziemi». Obaj mieli swój sztab i swoich żydów, którzy im pomagali w wykonaniu rzezi: Breinl — Izaaka Luksemburga a Szela — Lewka Sterna, którzy szpiegowali, denuncjowali, rozpajali chłopów i za swe usługi otrzymywali część łupów.
Mając wojsko, z którem pospolite ruszenie spiskowe mierzyć się nie mogło, i zapewnione przez agitację współdziałanie chłopów, rząd, gdyby był chciał i gdyby mu szło tylko o stłumienie powstania, mógł szybko i łatwo je dokonać. Ale on pragnął osiągnąć przytem drugi ważniejszy cel: zdławić szlachtę folwarczną i połączoną z nią inteligencję, a rozjątrzyć przeciwko niej lud wiejski. Rząd wybrał dla siebie rolę osłoniętego prawnymi pozorami sę-