czymy, tam zgaszone zostały jeszcze prędzej. Rzeź galicyjska wstrząsnęła wszystkiemi narodami Europy, tylko rządy nie drgnęły, chociaż zapewne uczuły do austrjackiego silną odrazę. Z tego powstania, z tego krwawego pogromu, z tej nikczemności, która okryła Austrję hańbą od najniższych urzędników do monarchy, szlachta polska w Galicji powinna była wyciągnąć dla siebie naukę postępowania z ludem. Niestety, wyciągnęła ją na krótko. Interes stanowy zachował jątrzące wspomnienia, ale zaćmił światło, które z nich wybłysło.
Rząd austrjacki odprawiwszy najętych bandytów, usunąwszy narzędzie mordu, obmywszy z krwi miejsce zbrodni i przybrawszy minę, jak gdyby ona spełniona była pomimo jego wiedzy i woli, włączył zbroczone ciało Rzeczypospolitej Krakowskiej do swego państwa.
Tymczasem zaczęły się zbierać nad niem gromiące chmury burzy, której on nie sprowadził, ale w której okazał tę samą przewrotność.
Rzeź galicyjska przekonała, że złamania stwardniałych w egoizmie nałogów myśli i woli nie wytwarza sama siła najbardziej pouczających doświadczeń i najbardziej wstrząsających wrażeń, że to