Ta strona została uwierzytelniona.
twychwstania Chrystusa z dniem zmartwychwstania ludu[1]. Uwiadomiony o tem rząd austrjacki udaremnił podstępnie ten zamiar niespodzianką w swoim stylu. Oto w wigilję tego dnia, 22 kwietnia, gubernator ogłosił przez plakaty, że «wskutek rozporządzenia ministerjalnego z dnia 17 b. m. w Królestwach Galicji i Lodomerji od 15 maja wszelkie robocizny pańszczyźniane i daniny poddańcze znoszą się za wynagrodzeniem na koszt rządu w swoim czasie wymierzyć się mającem». Owo rozporządzenie opierało się na patencie cesarskim, w którym powiedziano: «W rozmaitych częściach kraju właściciele dóbr oświadczyli, że chcą poddanym swoim darować po-
- ↑ Pomimo tych dowodów i stwierdzonej gry fałszywemi kartami rządu austrjackiego, po 40 latach znajdują się jeszcze autorowie przekreślający wszystkie starania postępowej szlachty o wyzwolenie i uwłaszczenie włościan. «Chłopska klasa — mówi S. Budzynowski — wcale nie zachwycała się restauracyjnemi dążeniami polskich powstańców, gdyż wiekowe doświadczenie pouczyło chłopa, że Polska to synowie niewoli. Polski bez pańszczyzny i kijów nie mógł on sobie nawet wyobrazić... Na sejmiku we Lwowie (1848) uchwalono znieść dobrowolnie pańszczyznę. Uchwalono, lecz do wykonania uchwały nie przyszło. Naszej biednej szlachcie zawsze wiatr wieje w oczy... Między nami mówiąc, był ten antiszlachecki menewr rządu szlachcie naszej bardzo na rękę — wyratował ją z wielkiego kłopotu. Tak czy siak byłaby obiecanki swej nie spełniła». Rozpędzona nienawiść autora do szlachty wpada aż w humorystykę. «Weźmy np. — powiada — ustawę drogową. Naszemu chłopu wystarczą najlichsze drogi. Z dróg bitych lub zwyczajnych, lecz w lepszym stanie utrzymywanych, korzysta ten, który ma co wozić, t. j. szlachcic i co najwyżej c. k. artylerja, a nie nasz chłop, który nie ma co wozić» (Chłopska posiadłość Galicji, odbitka ze Światła, Lwów 1846).