Wielkie dobra możnowładców śląskich tyle wchłonęły ziem że dla chłopów pozostało jej mniej, niż w innych dzielnicach. Przeważnie tworzyli oni warstwę «ogrodników» w dwóch rodzajach: wolni i dworscy, służebni, obowiązani do robót podczas siewu, żniwa a głównie młocki, za co otrzymywali wynagrodzenie w snopach i ziarnie. Właściciele wielkich dóbr postarali się o wyłączenie chłopów śląskich z regulacji 1811 r.: postanowiono zmniejszyć im grunty do 3—4 m. a przez to przemienić ich z rolników na komorników i robotników. Nowa ustawa jednak z r. 1816 usunęła ten wyłom w ogólnem prawie, ale ograniczając regulację (uwłaszczenie) do osad sprzężajnych, dogodziła wymaganiom obszarników. Ale gdy ilość takich osad okazała się dla panów za wielką, wywalczyli oni dodatkowy warunek, (1827) rozszerzający ograniczenie do włościan, posiadających najmniej 25 morgów. Dzięki temu od r. 1827 do 1846 uregulowano na Górnym Śląsku zaledwie 10 osad. W r. 1845 wydana została dla tej prowincji nowa ustawa, dozwalająca usuwać wszelkie powinności zarówno ręczne, jak sprzężajne na żądanie jednej ze stron. Ponieważ ona wytworzyła taki stosunek, że
wiska socjalistycznego ze zwykłem u pisarzów tej barwy wyjaskrawieniem chciwości i okrucieństwa panów a niedoli ludu. Tąż samą przesadą tendencyjną grzeszy rozprawa W. Doliwy: «Położenie włościan i własności ziemskiej w XIX w. Ks. Poznańskiem» (Szkice histor. społ. Zürich 1890). Autor usiłuje dowieść, że pruska reforma rolna wywołała pochłanianie własności drobnej przez wielką (latifundja) i że chłopstwo poznańskie znajduje się w stanie konającej nędzy — to chłopstwo, które z trzech zaborów znalazło się w położeniu najpomyślniejszem.