przewodnią społeczeństw kulturalnych. Promienie tego światła przeniknęły nieco do duszy chłopskiej. To była druga korzyść.
Niewiele czynów politycznych Napoleona I scharakteryzowało lepiej jego samowolną i samowładczą naturę, niż utworzenie Księstwa Warszawskiego. Wielki ten wódz nie był geniuszem twórczym. We wszystkich jego wojnach i przeróbkach Europy trudno dopatrzeć jakiegoś stałego i daleko sięgającego planu, jakiegoś innego celu po za rozgramianiem państw starych i tworzeniem nowych, które dogadzały jego przedsięwzięciom wojennym i pragnieniu stwierdzenia swej potęgi. Miał on w sobie coś z orkanu, coś z wielkiej burzycielskiej, ale bezmyślnej mocy. Wieść z za kulis dyplomatycznych wydobyta, że dla okazania rycerskiej grzeczności pięknej kobiecie, królowej pruskiej Ludwice, ofiarował jej Śląsk, jak bukiet kwiatów, ma w sobie wiele prawdopobieństwa. Pokonawszy przeciwnika, lubił popisywać się przed upokorzonym swą wszechmocną wspaniałomyślnością, a że przytem popełnił gwałt i skrzywdził jakiś naród, to nie miało żadnej wagi dla jego woli. Dbał tylko o to, ażeby go uważano za półboga, który co zechce, zniszczy lub stworzy.