z konserwatyzmu, świadczy K. Krompolc[1]. Podając wzór umowy chłopów z panami, jest przekonany, czy też chce wmówić w czytelnika, że włościanie otrzymawszy ziemię na proponowanych przez niego warunkach jako czynszownicy z zastrzeżeniami obowiązkowej robocizny i zezwolenia dziedzica na sprzedaż osady, opłaty laudemium, możności usunięcia dzierżawcy zalegającego w czynszu «bez sądu» i rewizji układu co 20 lat, pomimo to będą właścicielami gruntu, którym «mogą rozporządzać według potrzeby i upodobania».
Gorzka prawda skargi brzmiała w śmiałym chociaż z wyobrażeniami swego czasu jeszcze zharmonizowanym głosie M. Radwańskiego[2]. Nie godzi on się z tymi, którzy «biorąc za zasadę równość, to niebezpieczne, bo burzące porządek towarzystwa ludzkiego prawidło, chcą postawić włościanina w inszej sferze czucia, pojęcia i swobód», co jest tylko «idealnością, skutkiem bystrolotnej imaginacji», ale zarazem gani tych, którzy «przypisując tej klasie ludzi wrodzone a żadnej poprawy nieprzyjmujące wady i słabości, stanowią ją dla jej własnego dobra i szczęścia wiecznym niewolnikiem samowładztwa... O, jak częstym jesteśmy widzem tych niepodobnych przemian! Parobek, wzięty od kmiecia do dworu lub wojska, w małym przeciągu czasu z zadziwieniem samych nawet cudzoziemców stawa w inszej wcale postaci; nawet umysł jego, odsłonięty z tej ciemnoty, która go ci-