Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie II (1928).djvu/234

Ta strona została uwierzytelniona.

tyczniejszych miejsce obrad śpiesznie opuścili, teraz z zaciszów domowych wracając, taką mu odpłatę i wdzięczność niosą za okazaną wytrwałość».
Wywiązała się hałaśliwa wymiana zarzutów, podczas której delegat do ces. Mikołaja po wybuchu rewolucji, Jezierski zaprotestował w stylu targowickim przeciwko uchwałom zmniejszonego sejmu, uważając je za nieprawne i przeprowadone gwałtem. Wtedy Ledochowski krzyknął:
«Pojąć ani wyobrazić sobie nie mogę, jakie są posła garwolińskiego zamiary. Ubolewam, iż mógł znaleźć się członek Izby, który śmie nierozważnie targnąć się na wszystko, co jest najdroższe sercu polskiemu. Jezierski, skoro nie chcesz z nami żyć lub jak przystoi umierać, opuść tę Izbę, gdzie tylko cnota i czysta miłość ojczyzny powinny mieć miejsce. Opuść kraj i nie pozostawiaj więcej po sobie smutnej żałoby».
Za te słowa marszałek przywołał mowcę do porządku i postawił pytanie: czy projekt o uposażeniu włościan w dobrach narodowych ma być głosowany w połączonych, czy rozłączonych Izbach. Większością 87 przeciw 23 głosom oświadczono się za drugiem postanowieniem.
Na drugi dzień nastąpiła nowa i może jeszcze dziwniejsza niespodzianka. Gdy Szaniecki odczytał w Izbie poselskiej przyjętą ustawę, Świdziński, który przy obradach okazał wiele życzliwości dla niej, oznajmił, że jeśli ona ma być ponownie rozbierana pojedynczymi artykułami, proponuje, ażeby wprzódy był dyskutowany jego projekt o reprezentacji ziem zabranych i żądanie kredytu ministra spraw wew-