Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie II (1928).djvu/235

Ta strona została uwierzytelniona.

nętrznych, jako sprawy «naglejsze». Większość zgodziła się na to. Tym obrotem kwestja uposażenia włościan w dobrach narodowych została zepchnięta z porządku dziennego obrad sejmu, do którego już nie wróciła. Szlachta uznała, że może już ją pogrzebać, bo strach, który ją ogarnął po bitwie grochowskiej, teraz po szczęśliwych bitwach Dwernickiego i Skrzyneckiego napełnił ją otuchą i nadzieją zwycięstwa, do którego pomoc chłopów nie była już jej potrzebna. Wkrótce spotkało ją wielkie rozczarowanie, ale już nie mogła nawet sejmować. «Nieprzyjacielowi — jak słusznie wyraża się Barzykowski — zostawiliśmy sposobność zrobienia tego, czego już sami nie spełniliśmy».[1]

Przytoczyliśmy główne momenty tej walki sejmowej, bo w niej ujawniły się wyraźnie zarówno charaktery zapaśników, jak ich broń i taktyka. Jak rzekliśmy, jeden tylko śród nich Szaniecki dociągał swe rady i żądania do tej miary, jakiej wymagała słuszność, oraz dobro i groźne położenie państwa. Ale i on, nie mogąc przełamać oporu większości sejmu, ścierał coraz bardziej ostre kanty swych kolejnych projektów, a wreszcie ostatni, wniesiony po

  1. Diarjusz sejmu 1830—1831, wyd. M. Rostworowski, nakładem Akademji Umiejętności, Kraków 1908. W ogólnych zarysach przedstawia te obrady T. Barzykowski, Historja powstania listopadowego, t. III, roz. 26. Limanowski na podstawie protokołów sejmu 1831 w Bibljotece Polskiej w Paryżu twierdzi, że sprawę włościańską zepchnął poseł Walichnowski, wniósłszy jako ważniejsze projekty o reprezentacji Litwy i Rusi i o zasileniu chłopów zbożem (Hist. dem. pols. 170). Nie zmienia to skutku, o który głównie tu chodzi.