żądania i pragnienia — powiada W. Grabski[1] — skłębiły się w jedną zbiorową samowiedzę klasową, w której nieokreślone marzenia szły w parze z wyszukiwaniem interwencji siły wyższej. Samowiedza ta wyodrębniała włościan od reszty społeczeństwa; od niego oni niczego się nie spodziewali, przeciwnie upatrywali, że to społeczeństwo, które im praw odmawia, ulegnie tej właśnie sile, która dla nich okaże się zbawczą». W puszczę bez echa wpadałyby — gdyby do uszu chłopskich doszły — takie głosy, jak ten, który wyszedł z Paryża Do włościan polskich (1848) i upominał: «Nie wierzcie żadnym obietnicom cara, tylko wierzcie panom waszym. Przy wszelkich zabiegach (w walce z carem) potrzeba szczególnie wam zupełnej wiary w to wszystko, co się robi i co ma nastąpić; potrzeba w was samych jedności i połączenia się najściślejszego z panami, tymi najbliższymi opiekunami waszymi. Wierzcie, że bez tej opieki chłop zawsze zmarnieje». Apostołowie podobnej «wiary» ani się domyślali, jak ona nie miała żadnego dostępu do umysłów chłopskich i jak czas z niej szydził.
Podczas gdy moralno-społeczne skutki ukazu wywołały lub zwiększyły rozstrój w stosunkach pańsko-chłopskich, następstwa gospodarcze zmieniły obraz posiadania włościańskiego i wytworzyły w znacznej mierze proletarjat rolny. Od r. 1846 do 1859 ubyło osad wyżej 3 m. 5%, ale niżej 3 m. — 65%. Te ostatnie bowiem nie były zabezpieczone prawem od włączenia do folwarku. Ludność bezrolna z 1,168.000 wzrosła w tym okresie do 1,339.168 głów. Stanowiła
- ↑ Hist. Tow. Roln. I, 151.