obraz i jedyny w dziejach nowoczesnych, to powolne pozbywanie wszelkich praw tej największej części naszej ludności, co się stało powodem tylu późniejszych klęsk ogółu. Jakichże to ludzi utworzy nadanie własności! Odbiera ślepe narzędzie cudzej woli, wyzwala ich na ludzi prawych i pożytecznych społeczeństwu, obudza moralne uczucie godności osobistej... Był czas może przed półwiekiem, kiedy można było inaczej urządzić się we włości; dziś już zapóźno. Jest pewna, że tak rzekę, własność atmosfery politycznej, która znagla do pewnych instytucyj».
W obszernej i rozwodnionej gadaninie drugiego bezimieńca[1] pływa jako wielka ryba interes obywateli ziemskich, a obok niej drobne rybki, korzyści chłopskich. Autor widzi dwa sposoby rozwiązania kwestji włościańskiej: albo jednym wziąć, drugim dać, albo nikomu nie odbierać a chłopom dać. Pierwszy, zastosowany przez Prusy, jest rewolucyjny. «Niepodobna w tem nie dostrzec fulguracji wulkanicznych nurtującego komunizmu», obdarowywania «z cudzej kieszeni». Drugiemu sposobowi możnaby nadać kilka postaci. Utworzyć Towarzystwo Kredytowe, oparte na ziemi włościańskiej. Czynsz, wyliczony z tabel i pomnożony przez 20, stanowiłby dług włościan, wyrażony w listach zastawnych 6 procentowych i umarzalny w ciągu 28 lat. Przez ten czas chłop płaciłby procenty i stałby się właścicielem ziemi. Gdyby ich nie płacił, uiszczałby je pan, ale stałby się właścicielem jego gruntu, a chłop odrabiałby
- ↑ Kwestja włościańska w Polsce podług właściwych swoich pierwiastków, przed sąd opinji wytoczona przez niewiadomego autora. Lipsk 1849, w. r. m.