czące o zupełnem nieprzemyśleniu sprawy i załatwianiu jej improwizacyjnie i gołosłownie. J. Jaraczewski[1] proponował dopuszczenie wszystkich pracujących w gospodarstwie do udziału w zyskach, wypłacanych produktami. Bezimienny autor[2] ma inny pomysł: radzi wykup ziemi przez włościan za pośrednictwem osobnego banku, ale z zachowaniem pańszczyzny przez 25 lat. Właściciel, otrzymawszy cały kapitał, płaciłby od niego chłopom pewien procent, zmniejszywszy pańszczyznę do 8 lat. S. Bratkowski[3] wymyślił coś odmiennego. Już w dawniejszej pracy (Kilka myśli dla nauki Polski, Nantes 1840) naszkicował taką sielankę: Należy utworzyć Gminę Stowarzyszoną. Należeliby do niej czynszownicy z rodzinami i wszyscy, «zarówno mężczyźni jak kobiety, co chodzą około gospodarstwa wiejskiego». Gmina posiadałaby wspólne stodoły, obory, magazyn, spichlerz, piekarnię, kuchnię, szkołę, uprawiałaby również ziemię wspólnie z rozrachunkiem według wykonanej pracy. «Przez stowarzyszenie, które wspólną pracą mnoży dochody każdego w szczególności, wróci się dziedzicowi wartość ziemi ustąpionej włościanom». Wtedy ułożą się między nim a nimi idealne stosunki. Wszystko to łatwo przeprowadzić, bo «szlachcic i włościanin polski, mimo różnic stanu, oświaty i majątku, kochają się i szanują
Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie II (1928).djvu/320
Ta strona została uwierzytelniona.