powiedzieć kilku miljonom osiadłych włościan swoich: «Bywajcie zdrowi, idźcie sobie na cztery wiatry». Jest to absurd. Niedorzecznością jest przypuszczać, żeby np. 1/100 część narodu miała prawo powiedzieć 99/100: «Nie wolno wam stąpać na tej ziemi (chyba na publicznych drogach i placach), bo ja całą tę ziemię kupiłem; ona jest moją wyłączną własnością i nikomu nie wolno ani na niej siedzieć, ani jej orać, żąć, ani nawet na niej stać, tylko gdy ja mu pozwolę, jak długo ja mu pozwolę i pod jakimi warunkami ja mu pozwolę». Coby na to rzekła 1/100, gdyby owe 99/100 oświadczyły: «My oto nie dbamy i wynosimy się zagranicę, może nawet do innej części świata. Bywajcie zdrowi wyłączni właściciele ziemi naszej». Brzostowski doszedł do przekonania, że zadanie to nie da się rozwiązać prawem prywatnem, lecz publicznem. «Stosunki dziedziców z włością — według niego — podobne są do stosunku dwu osób, na które spadła sukcesja — na pierwszą np. w ¾, na drugą w ¼, z których pierwsza, objąwszy sama cały spadek, nie robi działu, lecz drugiej przy sobie mieszkać dozwala i nią się posługuje. Więc choć kupujący ziemię cały szacunek za nią zapłacił, nie mógł nabyć lepszych praw, niż je miał ten, od którego ziemię kupił».
Doskonaląc ciągle swój stosunek do włościan, zniósł licytacje i postanowił utrzymać każdego na zajętej ziemi za oznaczony czynsz, dopóki ten zechce.
Z administracji usunął niektóre księgi (głównie Dziennik), bo kontrolowanie oficjalistów było już zbyteczne.
W r. 1853 wyjechał zagranicę dla kuracji, która nie poprawiła jego zdrowia. Umarł w Paryżu 1854 r.
Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie II (1928).djvu/333
Ta strona została uwierzytelniona.