żono ją zarzutem ukrytego celu politycznego. «Rządowi — mówi W. Grabski[1] — obce były względy kultury krajowej i dobro samych włościan. Szło mu więcej o to, żeby wytworzyć w samym ich bycie takie czynniki, któreby pozwoliły odegrać wobec włościan rolę dobroczyńcy». — Ostro wyraził się pisarz francuski J. Garnier:[2] «Zapewne, jest to dość rzadkiem, ażeby zabiegi polityczne odznaczały się najściślejszą dobrą wiarą i w ocenianiu ich trzeba poprzestać na przybliżonem jej uznaniu. Ale ta reforma będzie niewątpliwie napiętnowana przez historję, odwołała się bowiem do najniższych uczuć, jest dziełem nienawiści, zemsty i grabieży, czynem despotycznym i rewolucyjnym w najgorszem znaczeniu tego słowa». Nie oszczędził jej nagany również krytyk rosyjski E. Karcow[3]. Wielu komisarzów włościańskich należało do rodzaju «taszkienców», których «czynności a właściwie zwycięstwa (podwigi) pozostaną długo w pamięci u wszystkich warstw społeczeństwa polskiego». Obywatele ziemscy byli srogo skrzywdzeni, zabrano im bowiem ziemie, w które oni włożyli znaczne kapitały i wznieśli kosztowne budynki. Stosowano ukazy literalnie. Pomnożono rujnującą dla obu stron szachownicę pól, wskrzeszono służebności w granicach sztucznie rozszerzanych, rozciągnięto całą operację na 7 lat. Dla obdarzenia półtoramiljonowego proletarjatu rząd posiadał 276.466
Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie II (1928).djvu/363
Ta strona została uwierzytelniona.