nym składzie starała się jeszcze wbrew sejmowi, odmawiającemu jej środków i skręcającemu kierunek działania, o podnoszenie oświaty. Ale powoli urabiała się według modelu stańczyków. Zapomocą niezliczonych rozporządzeń ścieśniała w szkołach ludowych zakres i czas nauczania, zniżała miarę uzdolnienia nauczycielskiego, przecinała młodzieży drogę do dalszego kształcenia się, usuwała z bibljotek szkolnych książki patrjotyczne. Te dążenia, niszczące oświatę, doprowadził do najdalszej granicy prof. Bobrzyński, jako wiceprezydent Rady szkolnej. Od r. 1890 przez 11 lat panował on samowładnie nad oświatą a raczej ciemnotą Galicji. Zgodnie z żądaniami posłów konserwatywnych a w sprzeczności ze swojem dawnem przekonaniem, wypowiedzianem w sejmie, pozyskawszy zaufanie rządu, oparł swój program na tej zasadzie, wyrażonej w instrukcji, że «szkoła ludowa nie powinna odwracać umysłów od stosunków, wśród których młodzież wzrasta i budzić w niej żądzę wydobycia się z nich». Utworzono dwa typy szkół: niższy dla wsi i miasteczek, wyższy dla miast. Ich plany były tak ułożone, ażeby jak najbardziej utrudnić dziecku przejście od niższego do wyższego a zwłaszcza do szkoły średniej. Ażeby nauczyciele nie uzupełniali i nie poprawiali lichych i tendencyjnych podręczników, zamknięto im usta surowymi zakazami. Mieli oni przy wykładzie trzymać się ściśle tekstów urzędowych i raczej je streszczać a nigdy rozszerzać. Nie pozwolono również nauczycielom ludowym na konferencjach objawiać swego zdania, krytykować instrukcji i podręczników, a nad wszystko zabierać głos publicznie w sprawach szkolnych. Na-
Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie II (1928).djvu/374
Ta strona została uwierzytelniona.