Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie II (1928).djvu/377

Ta strona została uwierzytelniona.

przygotowywać przyszłych rolników i prowadzona była przeważnie przez nauczycielki (było ich 4412), nieposiadające najmniejszego wyobrażenia o rolnictwie a często żadnych kwalifikacji.[1]
Posłowie włościańscy widzieli jasno cele stańczyków i niebezpieczeństwo dla oświaty w tych zabiegach i operacjach pedagogicznych, dokonywanych na szkole ludowej, ale daremnie usiłowali w sejmie je powstrzymać, mogli tylko piętnować. «Są tacy — mówił zacny Bojko — którzy powiedzą, że lepiej byłoby, ażeby organiści uczyli chłopskich synów, może kościelni i może grabarze». — «Tworzy się — wołał Bernadzikowski — święte przymierze z tych, którzy pragnęliby, aby ten lud jak najdłużej utrzymać w ciemnocie». Dosadnie wyraził się Milan: «Ja wiem proszę panów, że na koniu tresowanym lepiej się jedzie a nawet bezpieczniej. Ale tutaj pokazuje się inaczej, że na chłopie lepiej jeździć, jeśli jest ślepym».
Kilka porównawczych cyfr statystycznych oświetli ten ponury obraz jeszcze jaśniej.

W Czechach, posiadających o jeden miljon ludność mniejszą było (w 1901) 17,900 klas ludowych,

  1. Szkoła (z r. 1870) przytoczyła list pewnego nauczyciela, świadczący wymownie o stopniu wykształcenia niektórych mistrzów oświaty ludowej. «Proszę pana kupca — pisał on — dać ćwieków za 6 gr., ale nie tych wielgich do japcasuf, ino tych małych do podeszwuf». Nauczyciel ten odpowiadał doskonale wymaganiom stańczyków i warunkom zastrzeżonym w uchwale sejmowej według projektu Kramarczyka: był prosty, naiwny, nieukształcony i poza godzinami szkolnemi zajmował się szewctwem.