Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie II (1928).djvu/381

Ta strona została uwierzytelniona.

te czynności, że w przedstawionym mu papierze nie kryje się żaden postęp. Mieszkania chłopskie brudne duszne, nie miały nigdy podłóg a często i kominów odprowadzających dym. Nie kopano głębszych cementowanych studni, tylko obramowane deskami płytkie dołki, w których zbierała się skąpa i zanieczyszczona woda. Gdy i tej zbrakło, czerpano z błotnistej sadzawki, w której prano bieliznę. Śmiertelność była wielka, zwłaszcza że ludność nie miała zaufania do lekarzy i zwracała się wyłącznie do oszukańczych znachorów. Trzecia część miała kołtuny a wszyscy wszy. Gdy krowa ocieliła się w zimie, umieszczano ją w izbie. Jeżeli zaś która, staranniej karmiona dawała więcej mleka, posądzano gospodynię o czary. Nieczystości były tak obficie nagromadzone we wsi i sąsiedniem miasteczku, że żywiono niemi świnie, wypuszczone swobodnie bez dozoru i często niezganiane nawet na noc. Narzędzia rolnicze były pierwotne a wozy nie znały okucia żelaznego; drogi przytem tak złe, że do oddalonego trzy mile lasu trzeba było jechać dwa dni. Czas mierzyły pianiem w nocy koguty, a gdy Słomka kupił sobie zegar, musiał przez pewien czas go ukrywać z obawy urągań. Przez całe wieki dziedzic z żydem karczmarzem rozpajali chłopów, którzy w wódce topili wstręt do życia i rozpacz. Z tym nałogiem weszli do wolności. Pili strasznie. bezpamiętnie: na weselach trwających tygodnie, na chrzcinach, które zaczynały się od szynku, gdzie nieraz spity orszak zostawiał noworodka, na pogrzebach, przy wszystkich okazjach. W tem rozpajaniu niezmordowanie i podstępnie działali żydzi, ciągnący potrójne korzyści ze sprzedaży wódki płaconej często