Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie II (1928).djvu/394

Ta strona została uwierzytelniona.

łącznemi warsztatami pracy. Warunków, które ich zmuszają siedzieć na tych posiadłościach i tylko z nich żyć, nie znajdując na nich dostatecznego dla siebie zatrudnienia, w krajach tych niema zupełnie». Chłop polski, który z niezdolności do innych zajęć a głównie dla zadośćuczynienia swemu niczem nieugaszonemu pragnieniu ziemi, trzyma się na najmniejszym jej kawałku i nie przestaje być rolnikiem, nie może zaspokoić swych najskromniejszych potrzeb z tego drobnego warsztatu pracy i szuka poza nim zarobków stałych. Ponieważ zaś nie znajduje ich w pożądanej ilości i wysokości na miejscu,[1] zwraca się do krajów obcych. Powstaje stąd dziwne położenie. Galicja, która posiada najgęstszą ludność rolniczą w Europie[2] i około 1,200.000 zbytecznych sił roboczych w rolnictwie, uczuwa dotkliwy ich brak u siebie. Właściwie one znajdują się w dostatecznej ilości, ale zużytkować się nie dają. Drobni gospodarze — mówi Ludkiewicz[3] — wysławszy dzieci na Saksy,

  1. W latach 1901—1905 przy pracach wiosennych płacono dziennie 80 c. robotnikom miejscowym, a 1 zł. 10 c. zamiejscowym; w czasie żniw 1.15 i 1.30. Przedtem najem był jeszcze tańszy. Nadto dwory często płaciły kwitkami, za które tylko w karczmie u żyda można było dostać pieniędzy a raczej wódki lub jakiegoś towaru (Bujak). Dodać trzeba, że Galicja nie mając bujnie rozwiniętego przemysłu, ani gospodarstw rolnych z długim okresem robót polnych, daje bardzo małe ujście miejscowe dla nadmiaru ludności rolniczej.
  2. Na 1 klm. przestrzeni rolnej wypada (1900 r.) ludności rolniczej w Galicji 100 osób, w Austrji 73, w Danji 31. Na 1000 mieszkańców ludność wiejska wynosi: w Anglji około 280, w Niemczech 500, w Galicji (1890 r.) 838.
  3. Kwestja rolna, s. 102.