Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie II (1928).djvu/395

Ta strona została uwierzytelniona.

«sami imać się pracy nie chcą, a już za dyshonor poczytywaliby sobie, gdyby poszli na pańskie, po cenach mniejszych, niż ich dzieci pracują w Niemczech».
Oto dlaczego Galicja stanowi «rezerwoar robocizny przeważnie dla zagranicy i dla zarobków pozarolnych w kraju» i skąd powstaje ogromny z niej wylew emigracji.[1]

Wychodźtwo galicyjskie — i wogóle polskie — należy do najliczniejszych w Europie. Występowało ono w dwu postaciach: sezonowe i stałe. Ponieważ to ostatnie jest nieliczne, odcina emigrantów od ojczyzny i w znacznej części ich wynaradawia, ważniejsze jest pierwsze. Fale wychodźtwa sezonowego rozpływały się po rozmaitych krajach, ale najszerszym łożyskiem (około 200,000 rocznie) płynęły do Niemiec pod nazwą obieżysasów. Pośredniczyły w tym ruchu pograniczne biura werbunkowe na zlecenie niemieckich Izb rolniczych, którym właściciele ziemscy komunikowali swoje zapotrzebowania. Agenci po spisaniu kontraktów rozsyłali emigrantów według swego uznania, albo też obdarłszy ich z gotówki, ekspedjowali jak bydło dla zawarcia umów na miejscu. Wtedy odbywał się największy wyzysk. Pośrednictwo kosztowało conajmniej 10 koron od głowy. Najemnicy otrzymywali mieszkanie, żywność i płacę. Warunki pobytu bywały rozmaite, od sypialń w brudnych i zatłoczonych barakach bez rozdziału płci i nędznej

  1. L. W. Biegeleisen, Rozwój gospodarczy nowoczesnej wsi polskiej, Kraków 1916, I, s. 480. Autor nie poprzestał na ogólnych wywodach i ogłosił w dwóch tomach cały materjał, jaki mu służył do tej pracy.