Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie II (1928).djvu/409

Ta strona została uwierzytelniona.

«Nic dziwnego — powiada prezes największego obecnie stronnictwa chłopskiego, W. Witos[1] — że u nas polityka ludowa tak mizernie wygląda, gdy ma przywódców, których całą kwalifikacją jest brak trzeciej krokiewki, którym mózg zastępuje kawałek słoniny, lub łobuzów, którzy politykę traktują z punktu widzenia wyrządzonej komuś psoty... Chłopi specjalnie nie mają szczęścia do swoich przywódców». Autor tej surowej opinji jest trzecim z Galicji hetmanem wojującej armji chłopskiej, a chociaż przerósł innych rozumem, zdolnością polityczną i strategją parlamentarną, był i jest również przedmiotem oskarżeń, uwłaczających jego stanowisku. Nie brak mu jednak apologetów. Przed wojną — mówi jego biograf[2] — «o państwie polskiem było zupełnie głucho w społeczeństwie, stosunek do Polski był, że tak powiem — zaduszkowy. Raz na rok w dzień zaduszny składa się wieńce na grobach, zapala świece, wspomina drogich zmarłych, z którymi gdzieś kiedyś ponad mlecznemi gwiazdami nastąpi spotkanie, nazajutrz wraca się do codziennych zajęć. Na wielkie uroczystości, na niedzielę i święta, w jakąś rocznicę wspominało się o Polsce, głosiło się zmartwychwstanie; na powszedni dzień zostawał kraj rodzinny, przez poezję ojczyzną zwany i... przy Tobie Najjaśniejszy Panie stoimy i stać chcemy». Witos, syn małorolnego gospodarza, w dzieciństwie pastuszek, w mło-

    kającemi ją na wybuchu wojny. Patrz Kalenice. wyd. Przyjaciela ludu. mowa Stapińskiego w sejmie ustawodawczym 1922, (druk).

  1. Chłopi polscy, Warszawa 1926.
  2. J. Brodacki, Witos, Tarnów, s. 28, 47.