Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie II (1928).djvu/417

Ta strona została uwierzytelniona.

czeniu chłopów rusińskich, szybko się do nich przyzwyczaił i upodobnił. Proces tego wchłaniania odłamków ludu polskiego przez Ruś galicyjską, gdzie — według prof. Bujaka — chłop stał się synonimem Rusina, a pan synonimem Polaka — postępował ciągle i w wielkiej mierze. Otóż Towarzystwo Szkoły Ludowej postanowiło go powstrzymać i otoczyć opieką polskie mniejszości narodowe na kresie wschodnim. Dlatego tam umieściło główny punkt ciężkości swoich starań, tam utworzyło najliczniejsze i najhojniej wyposażone instytucje oświatowe.
Nader szeroką działalność rozwijało na kresach zachodnich, na Śląsku austrjackim i Morawach, gdzie z niem współpracowała Macierz Szkolna Cieszyńska i gdzie trzeba było zwalczać wpływy i siły ekonomiczne Niemców i Czechów, wynaradawiających ludność polską zapomocą szkół, fabryk i przedsiębiorstw wielkiego kapitału, którym ona dostarczała sił roboczych.
Oprócz Towarzystwa Szkoły Ludowej działały na tem samem polu w mniejszym zakresie inne organizacje. Towarzystwo Oświaty ludowej, Uniwersytet ludowy, kursy dla analfabetów, Związek teatrów i chórów włościańskich.[1]

Jest to piękna karta dziejów Galicji, zapisana czynami i ofiarami wielkiej miary obywatelskiej. Była ona wyrazem nietylko spełnionego obowiązku społecznego i patrjotyzmu, ale zarazem szlachetną

  1. Szczegóły u M. Stępowskiego, Towarzystwo Szkoły Ludowej, Kraków 1911 i Z. Próchnickiego, Dwudziestopięciolecie Towarzystwa Szkoły Ludowej, Lwów 1916.