Jeszcze mniejszym członkiem ludu polskiego są Kaszubi, również zatraceni przez krótkowzroczną politykę naszych królów i przez dalekowzroczną pruskich do spółki ze sprzymierzonym Gdańskiem. Dzielili oni los całego Pomorza, zdobytego przez Piastów a opuszczonego przez Jagiellonów. Zajmują obecnie pobrzeżny pas nadmorski, 75 kilometrów długi od Gdańska do ujścia Piaśnicy, według rozmaitych obliczeń 17 do 28,000 głów, gdy ogólna ilość tego plemienia w Prusach szacowana jest na 100 do 135,000. Przeważnie skupieni są we wsiach włościańskich (zaledwie kilka folwarcznych), trudnią się rolnictwem i rybołóstwem. Posiadają ziemię w gospodarstwach małych, średnich i «gburskich», dochodzących do 400 morgów. Powstał nierozstrzygnięty spór co do ich języka. Podczas gdy niektórzy badacze (autor Słownika S. Ramult i Baudouin de Courtenay), uważają go za odrębny, inni (A. Brückner i A. Majkowski) za narzecze polskie. W każdym razie ich mowa jest bardzo zbliżona do naszej.[1] Wprowadzili ją do literatury swojemi utworami F. Cenowa, H. Derdowski i A. Majkowski. Obecnie Kaszubi, wszedłszy w obręb państwa polskiego, niewątpliwie zrosną się z niem kulturalnie.
- ↑ Ażeby czytelnik mógł sam ocenić to powinowactwo, przytaczam urywek «pieśni żeglarza» z okolic Pucka:
Jakże ja mom żeglowac
Ciej nadchodzy ciemna noc?
Zapol swieczke abo dwie
Przezeżeglaj że ty do mnie.
Jakże jo tam przeżegloł
Zaklepoł (zapukał) jo na jej dom.