O bracia, jeśli sobie przebaczyć co mamy,
Zróbmy to zaraz dzisiaj! Dość żalów, dość kłótni!
Otwórzcie nam ramiona! To my was szukamy,
Bośmy może winniejsi... ach! i bardziej smutni.
Ten sam ton żałosnej skargi przewija się przez jej wątki powieściowe. Najwyżej wszakże nastroiła struny swej lutni w wielkim poemacie Pan Balzer w Brazylji, który jest rodzajem epopei chłopskiej. Potężna siła ratunku życia, rozrzucająca lud polski wielkiemi masami i małemi garściami po całej kuli ziemskiej, cisnęła jego gromadę do Brazylji. Tu spotkał tułaczów zawód: dostali puszczę trudną do wykarczowania, niepłodną dla zboża uprawianego w ojczyźnie. Ogarnęła ich nieutulona tęsknota do kraju. Idą więc przez lasy, stepy, góry do morza, używając pomocy bożej i ginąc po drodze.
Ha, jeśli z tego śmiertelnego stogu (trupów)
Ten głos przez one kamienne pustynie
Doleciał gmachu niebieskiego progu,
Jeśli kto widział tam, jak lud ten ginie,
Apelujący swą śmiercią do Boga,
To tam musiały ustać w tej godzinie
Wszystkie muzyki, wszystkie ustać chwały
A te anioły — to na głos płakały.
Nareszcie gromadka, która zdołała wytrzymać zabójcze trudy i olbrzymie przeszkody, rzuciła poprzez morza i lądy pozdrowienie ziemi ojczystej.
Idziem do ciebie, ziemio, matko nasza,
Coś z pierworodnej zrodziła nas gliny.
Idziem do ciebie, rzesza twoja ptasza
Powracające do gniazd swoich syny.
Niechaj nas dola jak paździerz rozprasza,
Krzykniesz! Wnet twoje zbiorą się drużyny