Przez imię twoje i na twe wołanie,
Lud wierny tobie przy boku ci stanie.
— — — — — — — — — — —
Serca się nasze pod stopy twe ścielą
Polsko, jaką cię nie widały duchy!
Ty wyjdziecz srebrna łzów naszych kąpielą
Wymyta, strojna w zbóż twoich rańtuchy,
Pola się twoje wiosną rozweselą
Ludów! Ty cała w słoneczne wybuchy
Wolności pójdziesz, co tleją już w niebie
Idziemy matko, idziemy do ciebie.
Chociaż główny bohater tej epopei jest w ciągłej ekstazie, wszystkie inne postacie przemawiają jak natchnione, a skutkiem tego ich słowa brzmią najwyższemi nutami jęku lub zachwytu, cały poemat jest utworem potężnym i należy do najwspanialszych w literaturze polskiej. Niepodobna mocniej natężyć miłości dla ludu. Na sądzie ostatecznym — mówi Konopnicka ze łzawym humorem — Chrystus «wejrzawszy na one sukmany, na oczy, z których lecą srebrne płacze» — rzeknie:
Mój ludu kochany,
I ziemi mojej przesmutne tułacze
A chłop przypadnie mu do nóg
O panie nad pany
Tożem ja czekał, aż sąd twój obaczę!
A Ociec zasię wszechmocny: Dość tego!
Mierzyć półwłóczek raju dla każdego!
J. Kasprowicz, chłop z urodzenia, myślący i głęboko czujący poeta z natury, kochanek ziemi, filozof serca, umysł wrażliwy i szlachetny, a przytem utrzymujący się w ciągłym i ścisłym związku z warstwą, z której wyrósł, naturalną skłonnością czerpał