myśl, czem byłaby dziś Polska, gdyby jej lud przeszedł długą drogę rozwoju pod umiejętną i troskliwą opieką rządów i sfer przodujących w narodzie! Na nieszczęście ma on dotąd więcej uwodzicieli, wyzyskiwaczów jego ciemnoty i łatwowierności, więcej hersztów band podnieconych demagogją, prowadzących go na łupieżcze wyprawy, niż rozumnych, uczciwych i dzielnych przewodników.
«Jeżeli miljony chłopstwa — pisze jeden z najrozumniejszych jego przedstawicieli J. Bojko[1] — będą myślały jedynie o tem, jakby zdobyć większą miarę ziemniaków, jeżeli chłop żyć będzie bez miłości i zapału, bez czci ideału, ojczyzna niewiele na nim opierać się będzie mogla». Wierzmy jednak, że lud nasz, pouczony doświadczeniem i wskazówkami swoich nowych pokoleń, wyrosłych w atmosferze oświaty, praw i obowiązków obywatelskich, odzyska niezależność i odnajdzie właściwą drogę. Ta wiara rozszerzyła się już na umysły, które dawniej głośno jej nie wyznawały a może nawet nie podzielały. Jeszcze przed wojną pisał uczony, który w innych poprzednich pracach nie podnosił wysoko wartości chłopów — F. Koneczny[2]: «Zaiste bezpieczniej złożyć sztandar ojczyzny do przechowania ludowi. Wszystkie narody odzyskały niepodległość, w których lud niepodległości zapragnął... Lud nie ma jeszcze obowiązku być patrjotycznym... Pozostajemy jeszcze ciągle w tych haniebnych stosunkach, że olbrzymia