Normandowie, którzy (VIII—IX w.) wtargnęli morzem od północy, zachodu, południa i wschodu we wszystkie lądy Europy i założyli w nich swoje większe i mniejsze, trwałe i zanikłe gniazda, gdyby ci śmiali i przez długi czas niezwyciężeni korsarze nie wdarli się głęboko w najbliższe im krainy nadmorskie i nie osiedlili się tam śród plemion zachodnio-słowiańskich[1]. Są zresztą świadectwa ich przybycia, nie ma tylko świadectw ich wpływu i ustosunkowania się do ludności tuziemczej. Natomiast wiadomo, że opanowawszy Anglję, pomimo silnej nienawiści jej mieszkańców, zmieszali się zupełnie z ludnością miejscową i wszczepili w nią pierwiastek wielkiej energii, który dotąd ujawnia się w charakterze narodu angielskiego. «Ów duch rycerski — mówi Macaulay[2] — który tak poważny wpływ wywarł na politykę, moralność i obyczaje wszystkich narodów europejskich, znachodził się u Normandów w swej najwyższej potędze. Ich rycerze odznaczali się wdzięczną postawą i ujmującem obejściem, niemniej jak zręcznością
- ↑ Młodo zmarły a śmiały w hipotezach historyk, M. Gumplowicz, syn Ludwika uważa ten wypadek za zupełnie udowodniony okólnikiem patrjarchy konstantynopolskiego Focyusza, który tłumacząc, dlaczego skandynawscy Rossowie (Normandowie) dopiero teraz (około 866 r., pojawili się na morzu Czarnem i podnieśli oręż przeciwko państwu rzymskiemu, powiada: «ponieważ oni naprzód ujarzmili naokoło siebie mieszkające ludy». Wszystkie, a więc też mieszkające nad Łabą, Odrą i Wisłą — wnioskuje Gumplowicz i dodaje, że podanie o Piaście jest bajką, wymyśloną «dla zatuszowania faktu najazdu». (Początki religji żydowskiej w Polsce, Warszawa 1903. s. 32). Podstawa tego wniosku bardzo słaba.
- ↑ Dzieje Anglji, tłum. pols. Warszawa 1873, I, 11, II, 35.