Już w XII w. wiejski lud rolny wiele cierpiał od nadużyć, jakich się dopuszczali podczas przejazdów wysłańcy królewscy a za ich przykładem panowie, zmuszając go do dawania podwód i obdzierając ze wszystkiego, co tylko dało się zdobyć grabieżą. Wiemy, że na zjeździe łęczyckim (1180) duchowieństwo wyjednało dla swych poddanych uwolnienie od tego ciężaru, zagroziwszy winnym klątwą. Nadużycia jednak widocznie trwały, przynajmniej w dobrach świeckich, skoro statut ich zakazał. Zabronił on rabowania dobytku ubogich ludzi przechodzącemu wojsku, które im «czyni większe szkody, niż nieprzyjaciołom», dozwalając tylko brać umiarkowaną paszę dla koni i drzewo rąbane bez naruszenia budynków (78). Szczególną opieką otoczył kmieci w stosunku do sądów. Zagroził utratą służby i mienia woźnym, którzy fałszywem straszeniem i pozywaniem chłopów wymuszali od nich okup (17). Przepisał drobiazgowo doręczanie pozwów na wsi, nakazując omijanie poddanych, jeżeli proces dotyczył tylko ich pana (15). Sędziego lub podsędka, któryby pociągał niewinnych chłopów do odpowiedzialności i zajmował ich dobytek, obarczył karą pieniężną (24). Zabronił nadmiernego ciążania (zajmowania dobytku) wieśniaków, gdyż nieraz zamiast 6 wołów zabierali 40, które zjadano (23). Zakazał również sędziom pod karą pieniężną i nagrodzeniem szkód rozdzielania inwentarza natychmiast po zajęciu, polecając zachowanie go przez 8 dni i oddanie służebnikom dopiero po tym terminie,
Różnice dziwne, jeśli prawdziwe. Mniej nam tu jednak chodzi o ściśle ustalenie cyfr, niż o stwierdzenie faktu, że życie chłopa ceniono 10 razy mniej, niż życie szlachcica.