oznaczonej sumy mógł dalej swobodnie żyć i — zabijać. Jak dalece zaś takie przekonanie wydawało się słusznem prawodawcy XIV w., dość zauważyć artykuł (151) statutu, który «obelża srogość», zamieniając karę śmierci za zabicie człowieka na wynagrodzenie pieniężne oraz inny (55), który zaznaczywszy, że dotychczasowa opłata 3 grzywien za zamordowanie kmiecia przez kmiecia była niedostateczna, podnosi ją do 7. To wartościowanie pieniężne czynów przestępnych przeprowadzono tak konsekwentnie, że ustanowiona została (151) szczegółowa taksa za obcięcie pojedynczych członków szlacheckich — ręki, nogi, nosa i palców.
Trzeba przyznać, że Statut wiślicki w kilku artykułach okazał życzliwość dla chłopów, co więcej, że jest on jedynym aktem ustawodawczym w dziejach Rzeczypospolitej polskiej aż do XVIII w., który na nią się zdobył. Mimo to niepodobna nie zauważyć w nim uprawnienia tych dążeń szlachty, które doprowadziły lud do ciężkiego poddaństwa. Widzimy to szczególnie w ograniczeniu jego wychodźtwa ze wsi do jednego lub dwóch mężczyzn, w «dosiąganiu prawem» i poszukiwaniu zbiegłych, w zapomnieniu o najniższych i najbardziej uciemiężonych warstwach poddaństwa[1], w niskiem oszacowaniu życia poddanych, w obwarowaniu prawnem zaledwie kilku jego objawów i stosunków oraz pozostawieniu innych starym i nowym zwyczajom, a właściwie samowoli panów[2]. Byłoby