Obok tych ustaw ogólnych, starano się zatamować ucieczki poddanych umowami prywatnemi lub dzielnicowemi. Tak Paweł, biskup płocki, i Jakób, biskup chełmiński, zawarli między sobą (1453 r.) układ co do wzajemnego wydawania sobie zbiegłych. Podobną umową związują się (1478 r.) ziemia Gostyńska z Łęczycką, warunkując sobie bardzo szczegółowe rygory w razie odmowy[1].
Jakkolwiek już w XIII w. spotykamy wypadki prawnego odzyskiwania zbiegłych poddanych, były to jednak pościgi oparte na przywilejach jednostkowych lub dzielnicowych: ogólnego gruntu dostarczył im dopiero statut wiślicki i jego dopełnienia. Stulecia XIV i XV rozszerzają i udoskonalają aparat sądowy do tego użytku, ku czemu pobudza rozwój ekonomiczny. Szczęśliwie zakończona wojna Kazimierza Jagiellończyka z Krzyżakami otworzyła Polsce przystęp do morza pokojem toruńskim (1466 r.), który jej zapewnił ujście Wisły, to znaczy — udział w handlu światowym. Walka klas społecznych jest zawsze walką chciwych egoizmów, ustępujących tylko przed siłą i pozbawionych wspaniałomyślności. Nie dziw też, że spotężniała szlachta za pierwszych Jagiellonów nie zdobywała się na poprawę doli ludu wiejskiego, lecz przeciwnie zdobywała się na coraz większy jego wyzysk i uciemiężenie. Gdy właściciel ziemi znalazł się w warunkach korzystniejszego jej uprawiania na
- ↑ Kodeks dypl. ks. Mazowieckiego, wyd. Lubomirskiego, Warszawa 1863.
zarzuconego mu czynu nie popełnił; ale jeśli szlachcic oskarży kmiecia, ten musi przysiąc samotrzeć. Dwa pozostałe artykuły dotyczą sposobów odzyskiwania sądownie zbiegłych poddanych.