wiarę w ich bezstronność[1]. Czasem w tę gmatwaninę sprawiedliwości wplątywały się wypadki wzajemnego zaufania i przyjaźni między rozdzielonemi przepaścią stronami, ale to były bardzo rzadkie wyjątki[2].
Ogłoszone przez Helcla «Wyciągi z ksiąg sądowych ziemi Krakowskiej XIV i XV w.» dają dość pełny obraz postępowania w zatargach między panami a kmieciami w tym okresie. Mamy 40 wyroków w rozmaitych sprawach. Przedewszystkiem obok chłopa występuje w nich zawsze jego pan, który bądź korzysta z jego krzywdy, pobierając za nią opłatę, bądź go broni, a zawsze uprawnia jego żądanie. Jeśli chłop jest pozwany sam, odmawia stawienia się bez swego pana. Występuje zaś zwykle jako skarżący kmiecia w innej wsi, szlachcica lub przeora klasztoru o gwałty, o zwiększenie powinności, pobicie i t. p. Szlachcic znowu skarży bądź cudzego chłopa o jakieś przestępstwo, bądź swojego o ucieczkę.
W tych zapiskach znajdujemy akty, o których
- ↑ Mikołaj, kmieć z Tczewa, miał proces na wiecu sądowym w Wodzisławiu (1384) z dziedzicem Mszczugiem i komornikiem ziemskim Pansławem. Wysłuchawszy świadków i wyroku, rzekł: «Frymarczycie naszą sprawą». Za zniewagę sądu skazano go na grzywny, ale słowa te poszły daleko. W Radomskiem kmieć Bogdan miał proces z Piechną, właścicielką Krasowic. Na wszystkie pytania sędziego nie odpowiedział ani słowa (Lubomirski, Jurysdykcja). Wymowne było to milczenie!
- ↑ Dunin przytacza z dokumentu osobliwy fakt: panowie Jędrzej z Osoborowa i Jan z Rozniszewa zobowiązali się (1448 r.) przedstawić po sześciu uczciwych kmieci ze swej parafji, którzy mieli w obecności woźnego ich spór rozstrzygnąć (Prawo maz., 67).