przelewał również prawo życia i śmierci, co nieraz — jak widzieliśmy — wyraźnie zaznaczał. To też szlachta korzystała lub mogła korzystać z niego na setki lat przed uchwalą konfederacji warszawskiej (1573), z której ono miało jakoby dopiero się narodzić. Do czegóż upoważniał ten akt spisany podczas pierwszego bezkrólewia i zamykający pokojem waśnie religijne? «Wszakże przez konfederację naszą — mówi on — zwierzchności żadnej nad poddanymi ich tak panów, jako świeckich, nie derogujemy (nie uwłaczamy) i posłuszeństwa żadnego przeciwko panom ich nie psujemy. I owszem, jeśliby takowa licencja gdzie była sub pretextu religionis (pod pozorem religji), tedy jak zawsze było, będzie wolno i teraz każdemu panu poddanego swego nieposłusznego tam in spiritualibus, quam in secularibus (zarówno w sprawach duchownych, jak świeckich) podług rozumienia swego karać»[1]. «Jak zawsze było». Więc albo prawo życia i śmierci przedtem istniało, albo uchwała wcale go nie wprowadza. Naszem zdaniem te wyrazy odpowiadały rzeczywistości i usuwały potrzebę tak spóźnionego upoważnienia panów do władzy, którą dawno posiadali[2]. Jeżeli zaś to prawo było później stosowane śmielej i częściej, to nie skutkiem jakiejś uchwały, ale skut-
- ↑ Vol. leg. VI, s. 124.
- ↑ Czacki (Dzieła, II, 195) przytacza z jakiejś uchwały, znajdującej się w Metryce Koronnej, taki argument, którym starano się odeprzeć żądania posłów tego województwa: «Gdy nic nie jest cenniejszem od wolności, należy uznać za słuszne, ażeby nawet całe pospólstwo nie było jej pozbawione» (ut etiam omnis vulgus ea libertate non frustretur). Pogląd w owym czasie niespodziewany.