wości mian, abo proszon, któryby raczej miał być z domu wyrzucon, jeśliby czego panu, gdyby mu rozkazywał, odmówił». Wtedy Tarnowski przypomniał o rozmaitych ciężarach, wkładanych ciągle na kmieci polskich, a pochwaliwszy szlachcica bawarskiego, rzekł: «nie inaczej mają być rozumiani kmiecie, gdy powinności swej zadośćuczynią, jedno jako sąsiedzi».
Dziwną wydaje się Modrzewskiemu pretensja panów, którzy «chcą, aby im wolno było, kiedy im się spodoba, odjąć kmieciowi rolę, a tego nie chcą, żeby też kmieciowi wolno było, gdy mu się spodoba, puścić rolę a iść z niej precz».
K. Warszewicki w De optimo statu libertatis pisze ze zgrozą: «Spojrzyj na nieznośny ucisk rolników i codzienne drapiestwo, które od panów znoszą. Żyją w ostatniem ubóstwie i nędzy, bez sądu, bez prawa i — co śmiało przydać mogę — bez króla a czasem i bez religji, gdyż jako bydlęta nawet w święte dni w niektórych miejscach do pracy bywają zmuszani. A w tych wszystkich niegodziwościach u samego króla nie śmią prosić obrony od ciemięstwa swych panów». I dodaje głęboką uwagę: «Nikt nie mógłby się nazywać istotnie panem, kogoby nie dźwigali pracą i czynszem chłopi i rolnicy»[1].[2]
- ↑ Przytacza bezimienny (ks. D. Polichowski) w swej Odpowiedzi na pytanie, którą poniżej poznamy.
- ↑ Do powyższego akapitu odnosi się prawdopodobnie również drugi przypis, który istnieje na stronie, brak jednak oznaczenia jego miejsca w tekście.
«nec quisquam dominus vere appelletur, qui colonorum et agricolarum operis et censu non sustentetur». Wyd. 1598, s. 35. Leon Sapieha, wojewoda wileński i hetman w. lit. mawiał do swoich administratorów: «U was chłop chłopem, a u mnie wielmożnym, jaśnie wielmożnym; bo kiedy ja chłopa mieć nie będę, pewnie jaśnie wielmożnym nie będę» (Niesiecki).