XVII zawichrzeniami wewnętrznemi, najazdami i wojnami zewnętrznemi nie sprzyjały wogóle podnoszeniu się myśli i uczuć na wyższe poziomy. Szlachta, nasycona w swem samolubstwie przywilejami, bezkarnością i bezprawiem, chciała używać spokojnie darów losu a raczej swoich zdobyczy, nie myśląc wcale o dobru państwa, a tem mniej o dobru warstwy ludowej, którą uważała za stworzoną i przeznaczoną do zadawalania jej potrzeb. W odpieraniu moskali, szwedów, rusinów i tatarów okazała małoduszność i tchórzostwo, napiętnowane klęskami przy Żółtych Wodach, Korsuniu i Piławcach. Jej postępowanie z kozakami było niepolityczne i niesumienne. Już przemiana nieregestrowanych w chłopów i poddanych (1638) była pierwszym gwałtem, za którym poszły inne, tkwiące w ugodach zborowskiej i białocerkiewskiej, usiłujących zniszczyć tę rozpojoną swobodnem życiem republikę i przekształcić ją na popokorną gromadę pańszczyźnianą. Chmielnicki nie występował hardo i groźnie, dopóki nie dostrzegł, że obudził w ludzie potęgę nienawiści i zemsty do szlachty. Wtedy nagle wyrosła w nim śmiałość i pycha, bo widział, że ma w ręku gromy. Wywołany przez niego burzliwy ruch ludowy nie podniecił chłopów koronnych, natomiast rozjątrzył ich panów. Pogromcy buntów ukraińskich nie uważali ich za naturalne i usprawiedliwione wybuchy mas ujarzmionych, łaknących niepodległości, lecz za zbrodnie, które należało karać surowo. Tłumiono je też okrutnie, a wiara w słuszność i potrzebę tej kary, przeniesiona do Korony, zachęciła i upoważniła panów do mocniejszego ucisku poddanych.
Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie I (1925).djvu/264
Ta strona została uwierzytelniona.