nych potrzebach na targ wyprawiają». Autor gani niesłuszny zwyczaj składania panom orzechów, grzybów, miodu, wosku, wełny, a nadto przymuszanie kmieci, ażeby pod karą 5 grzywien pili koniecznie i wszystko kupowali w karczmie dworskiej. «To w kupę złożywszy, sumienie każdego rozsądzi, że dosyć są obciążeni poddani względem tego, co od pana wzięli... Prawo chłopskie jest, że nad pewną powinność nic nie być powinnym panu; każdy tedy pan ma to chłopu wcale zachować. «Poza tem umiarkowaniem wymagalności pozostaje autor w zupełnej zgodzie z opinją swego czasu. Nietylko usprawiedliwia poszukiwanie zbiegłych, ale nadto żąda od nich, ażeby sami «na sumieniu wracali do pana, gdy on tego chce»[1].
Ponad wszystkich jednak pisarzów XVII wieku wzniósł się pragnieniem poprawy położenia ludu Szymon Starowolski w swej Reformacji obyczajów polskich. «U nas — powiada on — wszystko wszystkim (!) wolno, dlatego zawsze uboższy jest niewolnikiem możniejszego, który go krzywdzi, despektuje i najeżdża, kiedy mu się podoba... Gdy się ubogi człowiek do prawa pospolitego uciecze, zaraz mu mówią: Nie dla was to piszą statuty, smerdowie, ale dla panów. Gdy pod Smoleńskiem proponowano unję z Moskwą, bojarowie odpowiedzieli ks. Zadzikowi, kanclerzowi koronnomu: «Nie choczem, panie biskupie, waszej wolności, derżyte ją sobie, bo u nas jeden tylko car, co naszem horłem i majętnościami dysponuje, a u was co bojar to tyran». Starostowie i dzierżawcy królewszczyzny gnębią chłopa powinnościami. «A gdy którego prawem
- ↑ U Gargasa, 99—106.