cia, który uciekł ze wsi, należy «brać na łańcuch». Nawet rodziców poddanych, którzy odstąpili gospodarstwo dzieciom, nie wolno wypuszczać bez pozwolenia dworu. Zaleca rządcom dóbr, aby zmuszali chłopów do wypożyczania wymłóconego ziarna panom, którzy je zaraz po żniwach wyślą do Gdańska, kiedy ceny są wysokie. Normalna pańszczyzna według Gostomskiego powinna dochodzić do 208 dni sprzężajnych. Chłop, nie mogąc jej wydołać, musiał trzymać czeladnika. W jednym tylko wypadku nie mógł się nim zastąpić: «gdy chodziło o pilnowanie skazanych na gardło poddanych».
Taki kodeks drakoński był zapewne przez wielu stosowany, ale tylko przez jednego drukiem ogłoszony.
Jan Kazimierz, szukając przyczyn gniewu bożego, karzącego naród klęskami wojennemi podczas najazdu Szwedów, złożył przysiegę przed ołtarzem M. Boskiej we Lwowie[1]: «Gdy z wielkim bólem duszy mojej jasno widzę, że z płaczu i ucisku ludu syn Twój, sprawiedliwy sędzia, zesłał w ciągu tego siedmiolecia na królestwo plagi zarazy, wojny i innych nieszczęść, przyrzekam i ślubuję, iż po przywróceniu pokoju dołożę starań ze wszystkimi stanami, ażeby lud mój polski od niesłusznych uciemiężeń i ucisku wyzwolić».
Ślubu tego nie dotrzymał i dotrzymać nie mógł Jan Kazimierz, który — według znakomitej charakterystyki W. Czermaka[2] — «chwiał się ciągle jak trzcina, ulegał napadom histerji, groził Rzeczypospo-