się wyzwalaniu poddanych księża. «Gdybym kupił sążeń gruntu w posiadłości przeora, stałbym się jego poddanym i cały mój majątek należałby do niego, chociażby nawet mieścił się w Pondichery. Po mojej śmierci klasztor opieczętowałby wszystkie moje rzeczy, zabrałby najlepsze krowy i wygnał z domu moich krewnych». Według podróżników, zwiedzających Francję w XVII i XVIII w., widok ubóstwa wsi i nędzy głodnego i obdartego ludu był przerażający. Prezydent zgromadzenia generalnego w Angers posłał (1789) do Stanów płomienną mowę za chłopami, a wyliczywszy 40 ich powinności i ciężarów, dodał, że oni są zepchnięci «na poziom poddanych polskich (au niveau des serfs polonais), podczas gdy ten poziom był pod niejednym względem wyższy. Foulton, kontroler skarbu, wysłuchawszy skargi na nędzę ludu, rzekł: «Jeżeli to łajdactwo (canaille) nie ma chleba, niech je siano, które moim koniom bardzo smakuje[1].
Do najdokuczliwszych i najbardziej widocznych uciemiężeń należało prawo panów do polowania w każdej porze na obsianych gruntach chłopskich i obowiązek poddanych do strzeżenia zwierzyny. Za zabicie zająca, złapanie królika, schwytanie w sieci gołębia — kara szubienicy. Nawet Henryk IV podpisał wyrok śmierci na włościan, broniących pól swoich od dzikich zwierząt. Nie wolno było kosić traw i zbóż podczas lęgu kuropatw, zaorywać rżysk przed 1 października. Chłop mógł tylko odstraszać od swych zasiewów dziki i jelenie krzykiem... «bez obrażania ich» (sans les offenser).
- ↑ Bonnemère. s. 213, 229, 237, 261, 192, 202.