tam, zanik moralności publicznej i prywatnej połączył się z zanikiem genjuszu twórczego; tu, jak tam, zrozpaczeni patrjoci daremnie usiłowali rozniecić szlachetny ogień w zimnych lub zgniłych sercach; tu, jak tam, zanim wkroczyły wojska najeźdźców, wprzód im utorował drogę osieł obładowany złotem. Szlachta zupełnie zapomniała, że istnieje jakaś ojczyzna, jakieś państwo polskie, względem którego ona ma jakieś obowiązki niepłatne, niezależne od szczególnych korzyści, jakie ono zapewnia jednostkom. Już w poprzedniem stuleciu odmawiała jawnie bezinteresownego udziału w obronie kraju. W obecnem już posunęła swój bezwstydny targ jeszcze dalej. Otrzymywała ona tytułem przywileju pewną ilość soli darmo lub za zniżoną cenę. Otóż gdy raz dostawa się spóźniła podczas wojny szwedzkiej, szlachta na sejmiku oświadczyła, że gdy sól zatrzymaną odbierze, wtedy będzie «ochotniejsza do obrony ojczyzny»[1]. Pewien poseł dopóty wstrzymywał obrady sejmu, dopóki mu nie pozwolono łowić ryb w jeziorach królewskich. (Szujski). Na początku XVIII w. spotkały się wszystkie ujemne czynniki, które współdziałają w śmierci każdego państwa: spodlenie i zobojętnienie obywateli, wojna domowa, anarchja, zaćmienie umysłowe i zamachy zewnętrzne. Obaj królowie z dynastji saskiej, za których «wszystkie nagrody Rzeczypospolitej stały się zapłatą podłości», przygotowali grunt pod zasiew, którego dojrzałe plony zbierał ich następca. Kłótnie i szacherki bezkrólewiów, wojny szwedzkie i rosyjskie, konfederacje pod wodzą warcholskich lub przekupio-
- ↑ Pawiński, Rządy sejmikowe, Warszawa 1888 s. 110.