(840.000), poddani ekonomji królewskiej (190.000), wolni (100.000) i holendry (10.000).
Należy tu bliżej określić ostatnią grupę i jej nazwę, zmąconą rozmaitemi, często bałamutnemi objaśnieniami. Wyprowadzano ich od pierwszych obcych osadników na ziemi polskiej, których jako karczowników zwano Hauländer, lub też od kolonistów, sprowadzonych do odwadniania bagnisk na prawie holenderskiem, czyli flamandzkiem[1]. I. Baranowski[2] daje im wywód inny, niewątpliwy. Skutkiem ucisku religijnego rozpoczęła się emigracja z Holandji. Na początku XVI w. ci wychodźcy zasiedlili żuławę gdańską, bardzo urodzajną, ale zalaną, z którą chłopi miejscowi nie mogli sobie poradzić. Powoli rozpostarła się sieć osad holenderskich po Prusach Zachodnich i posunęła się w górę Wisły obydwoma brzegami. W XVII w. dosięgają Torunia i Włocławka a nawet zjawiają się na Saskiej Kępie pod Warszawą. W XVIII w. miesza ich kolonizacja z niemiecką. Nazwa Holendry nabiera w Polsce odmiennego znaczenia, przestaje wyrażać narodowość kolonistów i odnosi się do pewnej organizacji społecznej, wzorowanej na dawnym ustroju właściwych osad holenderskich. Setki takich kolonij nowo-holenderskich rozrzucone były po całej Wielkopolsce. Byli to wolni dzierżawcy. Czynsz z naprawą tam przestaje być jedynym ich ciężarem, dwory zaczynają ich pociągać do szarwarków i da-