święcić dla was? Nie mamy tu co robić, bo ta Rzeczpospolita jest wasza, nie nasza»[1].
W okolicach Żytomierza obywatele zawierali umowy z żydami, że pod karą śmierci będą nakazywali chłopom sprzedawać im zboże. Jeden z korespondentów Dziennika Handlowego[2] wyznaje: «My sami darliśmy chłopa, tylko pazurami żydowskiemi». Pewien włościanin, karcony za pijaństwo, odpowiedział: «Wszak ten grosz przez moje gardło powraca do kieszeni pańskiej».
Straszną bronią w rękach możnowładztwa polskiego na Rusi był despotyzm połączony z sądownictwem patrymonjalnem. Tu samowola posuwała się
- ↑ F. Makulski, Bunty ukraińskie, Warszawa 1790, s. 27, 64, 35, 164. W niedołężnie wierszowanej «prośbie ukraińca» wzywa do zażegnania niebezpieczeństwa buntu na Ukrainie, w innym zaś wierszu tak opisuje położenie ludu:
Oto tu są miliony
Nędznych kmiotków, do obrony,
Którzy prawie nago chodzą
Żyją w smrodzie...
Co im dziedzic chleb wyrywa,
Co ich przemoc napastuje,
Co ich dym w chałupkach dusi,
Stąd umierać wielu musi.
Co gdzie leży gospodynia,
Leży z prosiętami świnia,
Co tak zimą jak i latem
Podstarości tnie ich batem i t. d. - ↑ Redakcja tego pisma, piętnująca wszelkie nadużycia względem ludu, twierdzi, że jedynym środkiem wytępienia zła byłoby ogłaszanie nazwisk bezsumiennych panów, co to przez tysiączne sposoby zdzierają i uciemiężają poddanych, co to kontrakty o te zdzierstwa czynią» — i oświadcza gotowość otworzenia swych kolumn dla takiego pręgierza (R. 1787, s. 318, 334).