stał przynajmniej dla niej nieszkodliwym. Przez tyle wieków zimno i obojętnie patrzy Rzeczpospolita, że żydzi, rolnictwa nie sprawując, w tym celu karczmarstwem i szynkami bawią się, iżby we wsiach od chłopów a w miastach od mieszczanków, przynajmniej większą część corocznego zbioru ziarna i dobytku, przez zamianę i z lichwą i z oszukaniem za gorzałkę od karczem przeprowadzali, a to z tem szkodliwszą złością, że rozpiwszy poddanych, tak ich tem skazili i zarazili, że teraźniejsze onych pokolenie nie byłoby nawet zdatne znać i przyjąć tę ich losu poprawę, którąby kiedy Rzplita dla ich szczególnego i dla ogólnego dobra urządzić przedsięwzięła. Chcąc zatem, ażeby ta w poddaństwie po wsiach zaraza nie stała się szkodną, następnym przynajmniej pokoleniom zgasić ją potrzeba w samem źródle, w żydach, z których samych to zło wypływa».
Pod opieką przywilejów, tolerancji i łask pańskich, chociaż podszytych pogardą, ale korzystnych, masa żydowska rośnie szybko. W r. 1676 liczy ona w Koronie i Litwie 182.000 głów, w 1764 — już 621.120, a po pierwszym rozbiorze na zmniejszonej przestrzeni kraju 900.000. W tej porze ⅔ rozdziela się na miasta a ⅓ na wsie. Ponieważ nietylko wsie, ale i miasta, z wyjątkiem kilku znaczniejszych, wchodzą w skład wielkich majątków ziemskich, więc żydzi w całem państwie korzystają ze szlacheckiej hodowli kur i pijawek. Dzięki im miasta niszczeją i nie mogą aż do końca XVIII w. zdobyć sobie praw politycznych. «Rzemiosła i handel mieszczaństwa chrze-
Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie I (1925).djvu/371
Ta strona została uwierzytelniona.