Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie I (1925).djvu/374

Ta strona została uwierzytelniona.

szczegółowym rachunkiem, że taki stosunek nawet dla właścicieli będzie korzystniejszy. «Jestże to po chrześcijańsku, ażeby mój bliźni był moim niewolnikiem i ta dusza, żeby była u mnie w pogardzie, którą Bóg tak drogo szacował i która mu jest tak miła, jak największego monarchy... Nadaremne będą wszystkie nasze trudy i starania przez jak najlepsze postanowienia ku umocnieniu rządu Rzeczypospolitej, który będzie zawsze podobny do owej statuy Nabuchodonozora, zrobionej z najdroższych kruszców, ale na słabych nogach, bo glinianych».
Leszczyński zatem domaga się tylko dla kmieci: możności zmiany miejsca po wypełnieniu warunków umowy i prawa odwoływania się do sądów publicznych od wyroków pańskich. Był to niemal powrót do stosunków z XIII w. a jednak w XVIII stanowił utopję![1]

Na tem stanowisku stanął również mało znany pisarz a wymowny obrońca ludu, Marcin Kurzeniecki w Rozmowie teologa nadwornego z ojczystym panem (1754). «Pewnie i chłopkowie nasi i mieszczanie dziedziczni — powiada — w większej u nas byliby akceptacji, gdyby z nich każdemu wolno pana odmienić i jeszcze pozwać szlachcica do sądu, jak teraz wolno żydowi». Autor powstaje przeciw składkom chłopów na podupadłych kmieci (bo to «do dworu należy»), przeciw przenoszeniu pańszczyzny z dni przerywanych deszczami na inne (nie «nadstawiać jutrem»),

  1. W przytoczeniach dosłownych zastąpiłem wyrazami polskimi liczne makaronizmy autora. A. Krasiński (Gesch. Darst.) twierdzi, że we francuskiem wydaniu Głosu (1749) Leszczyński mówi o poddanych obszerniej, a o szlachcie ostrzej.