przeciw zabieraniu połowy miodu, a nadewszystko przeciw wyczerpującej pańszczyźnie, przy której nie dadzą chłopu «odetchnąć i wyprostować krzyża», nie przyniosą mu wody «dla ust wypalonych pragnieniem»[1].
Gorliwymi i wymownymi obrońcami chłopów w literaturze byli księża niezainteresowani osobiście w ich ucisku. Antoni Szyrma, kaznodzieja za Augusta II, głosił, że Bóg napadami kozaków i tatarów pokarał naród «za zdzierstwa i opresję poddanych... Bodajbyście przepadli, wilcy! — wołał. I nie zastraszyż was to, że dla waszych opresji, zdzierstwa, okrutnej szarpaniny, wojny, zamieszania, coraz gorsza a gorsza desolacja».
Podobnie kazali Gelarowski, Zrzelski i inni[2].
Z religijnego stanowiska usiłował podważyć starą budowę stosunków pańsko-chłopskich S. Garczyński w bezimiennie wydanej Anatomji Rzeczypospolitej Polskiej (1753). Zapomocą przytaczań z Pisma św. dowodzi, że pospólstwo jest szczególnie miłe Bogu. Dowodzenie to jest osobliwe. «Każdy dobry rzemieślnik, który małą kwotą zapłaty się kontentuje a po staremu dobrze robotę swoją wystawia, każdego do siebie kupca wabi. Tak podobnym sposobem przyjemniejszy jest ten człowiek P. Bogu, który mało gruntu trzyma, od którego jeszcze musi codzień dziedzicowi swemu odrabiać a po staremu w tem swojem ciężkiem pożyciu... dobrodziejstwa P. Bogu wyznawa i rekognoskuje w modlitwach swoich». Za ojczyznę naj-