Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie I (1925).djvu/377

Ta strona została uwierzytelniona.

z jak wielką ochotą w każdej wsi dla bakałarza swego szkołęby pobudowali i ze swoich płos roliby mu udzielili i na zapłatę złożyli się. Przytem gdyby się pospólstwo dowiedziało, że to nasz kochany Ojciec święty to sprawił, z łóżka wstając i idąc spać do Pana Boga ręceby składali»[1].
Po jakich manowcach błąkała się myśl obrońców chłopskich!

W nielicznem gronie umysłów światłych a nadewszystko charakterów czystych XVIII w. wyrósł do wysokiej miary niestrudzony i niepokalany w patrjotycznem działaniu Józef Wybicki. Szlachetnej jego duszy, rozmyślającej nad ratowaniem ginącego i gubionego narodu, nie mogło pozostać obojętnem położenie chłopów. Wystąpił on też z obroną ich na kilku polach, o czem jeszcze mówić będziemy, a rozpoczął od Listów patrjotycznych do ekskanclerza Andrzeja Zamojskiego (1777), układającego wraz z nim nowy kodeks praw. Według niego Polska, która mogłaby mieć zaludnienie gęste, ma bardzo rzadkie: przy ogólnej ludności 5,391.364 (z Litwą) około 352 osób wypada na milę kwadratową; podczas gdy np. Francja 627, a w niektórych prowincjach 864. Składają się na to różne przyczyny, a między niemi «niewola uciążliwa rolnika, jego bezkarny ucisk, sądzenie go prawem nieokreślonem... Wieleż z głodu, zimy i niewygód umiera ludu, gdy tymczasem w obyczajach rozpustni, bez wszelkiej żyjąc oszczędności, nie wiedzą, czem swój smak i żądzę nasycić... Chłop poddany ledwie nie tyle księdzu plebanowi płaci pogrze-

  1. Str. 239, 241, 251, 263—271.