pów, wysunął się autor bezimiennie[1] wydanej i wkrótce rozsławionej książki p. t. O poddanych polskich (1788). «Ja nie wiem — powiada — dlaczego szlachcic polski, który drży na wspomnienie monarchji, nie poczuje swego gorzkiego samowładztwa nad podobnym mu ludem, a w którego sercu równe są uczucia przykrości i rozkoszy. Nad żydami więcej u nas względu: prócz wolności pozwalamy im dochodzenia sprawiedliwości. Przychodnie ci próżniactwem się tylko bawią a żyją i bogacą oszukiwaniem; chłop, pracą swoją utrzymujący naród, bez sprawiedliwości żyje. Pewien francuz, będąc na Litwie, dziwił się, gdy widział, że «chłop ledwie z pod smagów ekonoma podniósłszy się, obłapiał go za nogi...» «Nawet i ową porą, którą przyrodzenie, zakrywając światło słoneczne, zostawiło spoczynkowi, rozrządzać się (panowie) nie pozwalają, ale na siebie ją odbierają, bo widziałem, że biedni z narzekaniem do północy w lecie z pola do stodół zwlekać panom snopki muszą». Ten «człowiek przy świetle słońca i księżyca pracujący» musi się zginać pod ciężarami i dźwigać je potąd, póki pod nimi nie upadnie, a gdy leży na łóżku, żona za niego odrabiać musi, a dzieci i dom zostawić na los wszelkich nieszczęść. Kto ma ludzkość w sobie, kto krwi, kto serca dzikością nie zeszpecił, nie zadrżyż na to?... Chłopek z czułem wzdychaniem pa-
- ↑ Kalinka (Sejm) przypisuje ją Mich. Poniatowskiemu. Smoleński (Publicyści anonimowi z końca XVIII w., Warszawa 1912) na podstawie podobieństwa niektórych myśli i wyrażeń z zawartemi w Zbiorze praw sądowych odgaduje A. Zamojskiego. Sam autor jednak przyznaje, że taki probierz jest zawodny.