wsi przenosić; nie mają wolności, bo nie będąc panami osób własnych, jakże mogą być panami majątku; nie mają sprawiedliwości, bo im nic pod imieniem własnem czynić nie wolno, bo im prawa nasze nie wyznaczyły żadnego sądu, w którymby się o krzywdy i uciążliwości od dziedziców zadane uskarżyć i upomnieć mogli». To też obce narody wyrzucają nam to «zaniedbanie prawodawstwa względem wieśniaków, przypisując nam dzikość i barbarzyństwo»[1]. A. M. Fredro, broniąc panów polskich przed cudzoziemcami, pisze: «Nasi wieśniacy zdają się prawie urodzeni do poddaństwa a wolności całej nie potrafiliby nigdy używać. Mają inni, mam i ja, dzięki losowi a bardziej z łaski Boga, zamki, wioski, poddanych; za cóż miałbym ich nękać, skoro mi są oni od Boga dani a ja wzajemnie im»... Nieograniczone żadnemi prawami, tylko sumieniem samem, panowanie, czyliż może poddanych bezpiecznymi losu swojego uczynić? ...Godzien jest nagany prawodawca, który losy najliczniejszej i najużyteczniejszej krajowych mieszkańców części, na samą cnotę i sumienie obywatelów spuszczając, żadnego sądu, gdzieby się pokrzywdzeni upomnieć o sprawiedliwość mogli, nie postanowił».
Skrzetuski zamyka swoje wywody w tym przedmiocie szczególną uwagą: «Podobno wszyscy dóbr
- ↑ Autor przytacza zdanie Raynala (Tableau de l’Europe): «Ta konstytucja, która się szczyci imieniem Rzeczypospolitej i która ją znieważa, jestże czemś innem, niż ligą małych despotów przeciwko ludowi? Polska mając wewnątrz lud niewolniczy, zasługuje na to, ażeby zewnątrz miała tylko ciemięzców».