lem w Warszawie a ja w Nieświeżu». — «Nazwą państwa — mówi Rafacz[1] — obdarzano nieledwie każdą wieś z ludźmi w niej mieszkającymi, a znajdującą się pod władzą jednego pana». Istniało więc państwo Janowskie, Kasińskie i t. p. Jego niekoronowany a jednak rzeczywisty monarcha ogłaszał ustawy i rozporządzenia wpisywane do osobnej księgi jako prawa, a wydawane przez niego statuty i manifesty brzmiały: «Za panowania Jaśnie Wielmożnego X. Imci Andrzeja Trzebickiego, biskupa krakowskiego» lub: «Za panowania nam szczęśliwie Jegomości i Dobrodzieja H. Lubomirskiego». «Panom — powiada Rafacz — zależało na usunięciu wszelkiej ingerencji państwa w życie wiejskie, ponieważ tym sposobem otrzymywali wolną rękę w rozporządzeniu poddanymi; im to także zależało na zupełnem odgraniczeniu swych włościan od reszty klasy chłopskiej, zamieszkującej wsie okoliczne, ponieważ tym sposobem uniemożliwiali jej wspólną organizację«. Władcy państewek, tak niezależni i nieobowiązani liczyć się z prawami ogólnemi, mogli z tą samą swobodą poprawiać położenie swych poddanych, z jaką je pogarszali. Częścią duch czasu, częścią wpływ literatury i publicystyki, a następnie przykłady pobudziły tych prywatnych ustawodawców do reform. Ulegli temu działaniu głównie wielcy panowie, którzy nie potrzebowali drżeć o uszczuplenie się dochodu przez usunięcie lub ograniczenie wyzysku pracy chłopskiej. Natomiast średnia szlachta, która nie mogła karmić swego interesu z władzy i wpływów na sprawy państwa,
- ↑ Ustrój wsi, 5, 82 i in.